Certyfikowany Interim Manager – brzmi świetnie, ale jakie konkretne korzyści można uzyskać z posiadania takiego certyfikatu?
Pierwsza testowa edycja programu certyfikacyjnego jest już za nami i jako posiadacz tytułu Certyfikowany Interim Manager chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami.
Obecnie interim management zaczyna być powszechnie zauważany i coraz częściej stosowany. Panuje jednak w tym zakresie kompletna “wolna amerykanka”. Klienci zupełnie nie wiedzą czego oczekiwać a interim managerowie domyślają się co i jak powinni robić. Efekt takiego stanu rzeczy jest raz lepszy raz gorszy, natomiast bardzo rzadko jest przewidywalny. Program Certyfikowany Interim Manager ma ambicje to zmienić – choć to długa droga.
Certyfikat IM nie jest (jeszcze) uznanym standardem, więc nie możemy liczyć, jak to jest w przypadku certyfikatu w dziedzinie zarządzania projektami (PM), że samo jego posiadanie będzie nam generowało zlecenia, lub przynajmniej było warunkiem koniecznym dającym przewagę lub eliminującym konkurentów.
Na bazie swojego doświadczenia w kontaktach z klientami, mogę jednak powiedzieć, że certyfikat traktowany jako jedna z wielu spójnych “cegiełek” może być bardzo przydatny:
- Jest elementem budowy zaufania – podobnie jak referencje potwierdza, że ktoś nas zna i może powiedzieć o nas jakieś konkretne rzeczy;
- Pokazuje, że wkładamy wysiłek w doskonalenie tego co robimy;
- Dokumentuje, że jesteśmy świadomi (jeżeli nie gwarantujemy) określonych standardów/można od nas oczekiwać standardów;
- Jest dobrym punktem do startu lub rozwinięcia rozmowy na temat tego JAK będzie wyglądała nasza praca.
Dla mnie osobiście nie sam certyfikat, ale proces dochodzenia do niego przez szkolenia, warsztaty, spotkania był najcenniejszą wartością.
Tego czego oczekiwałem od początku od całego programu to odpowiedzi na pytanie:
“Jak bezpieczniej i skuteczniej funkcjonować?”
Tu sam program sprawdził się znakomicie:
- wykłady/szkolenia bardziej opierały się na podejściu “tips&tricks” niż przerabianiu kompletnych teorii z zarządzania, prowadzenia projektów czy finansów;
- prowadzący i uczestnicy byli praktykami, więc w dyskusjach automatycznie dochodziliśmy do “najlepszych praktyk” na bazie doświadczeń kilkunastu osób, które z poszczególnymi zagadnieniami się stykały,
- uczestnicy nawiązywali relacje i budowali podwaliny pod networking, który w przypadku samotnej działalności jaką jest interim management jest niezbędnym elementem przetrwania.
Osobiście chciałbym, żeby poszczególne tematy były obszerniejsze i trwały więcej czasu. W bardzo zwartej formuje zjazdów cały program zajął prawie rok, więc obecna formuła jest wynikiem kompromisu pomiędzy najważniejszymi elementami programu a dostępnością czasu jego uczestników.
Na bazie tez z powyższego posta rozgorzała ciekawa dyskusja na temat certyfikacji interim managerów w grupie dyskusyjnej na LinkedIn. Oto link do dyskusji:
[link do dyskusji]