Hasło “cyfryzacja” pojawia się niemal w co drugim przekazie biznesowym ostatnich czasów.
Wielu szefów firm zastanawia się, czy ta ścieżka rozwiąże ich problemy.
Z racji ostatnio realizowanych projektów biznesowych również zetknąłem się z tym zagadnieniem.
Oto moje przemyślenia:
- czym w rzeczywistości okazała się dla mnie cyfryzacja,
- jej plusy i minusy oraz na co należy uważać, gdy jednak damy się skusić temu atrakcyjnemu hasłu.
Czym jest cyfryzacja
Ostatnio jednym z najbardziej modnych haseł biznesie jest cyfryzacja.
Najczęstszy błąd, który obserwuję, to kojarzenie cyfryzacji z systemami informatycznymi, programami, które dostarczane są przez zewnętrznych wytwórców. Czasem, pod tym hasłem rozumie się również pełną infrastrukturę tego typu programów obsługujących firmę.
Takie podejście zawraca nas z powrotem do starego, utartego w minionych latach myślenia i skłania do robienia tego samego co dotychczas. Jednocześnie oczekujemy nowych, ponadprzeciętnych efektów.
By wyrwać się z tej pułapki postanowiłem odpowiedzieć sobie samemu na pytanie “Czym tak naprawdę dla mnie jest cyfryzacja?”
W cyfryzacji chodzi i pracę
Wbrew skojarzeniom semantycznym, w cyfryzacji wcale nie chodzi o informatykę – no może w jakimś umiarkowanym stopniu.
W cyfryzacji chodzi o pracę i o możliwość wykonywania jej w sposób świadomy, kontrolowany, zsynchronizowany i uspójniony. Pracę z jak najmniejszą liczbą błędów i odchyleń, która tworzy maksymalną możliwą wartość dodaną. O robienie tego wszystkiego na nieosiągalnym dotychczas poziomie.
Sfera informatyczna jest tylko narzędziem, które ma to umożliwić.
Cyfryzacja wiąże się ze zmianą sposobu w jaki pracujesz.
U jej podstaw leży przede wszystkim świadoma, efektywna i sprawna organizacja pracy.
W szczególności dotyczy to pracy niematerialnej.
Taka praca w świecie materialnym, tym który możemy zobaczyć i dotknąć, jest odzwierciadlona w obiektach i metodach, a operowanie nimi odbywa się w przestrzeni informacyjnej przy pomocy danych i ich przetwarzania.
Sposób zapisu, kontroli, zarządzania i samego działania używanych do tego systemów bazujących na systemach informatycznych to właśnie według mnie istota cyfryzacji.
Zabrzmiało bardzo skomplikowanie.
W skrócie można powiedzieć, że cyfryzacja jest sposobem na “dotknięcie”, zobaczenie i sterowanie pracą, która tworzy wartość dodaną, a która dotychczas była zbyt ulotna, by robić to przy pomocy dotychczas dostępnych narzędzi i technologii.
Dokładność, komunikacja, wieloaspektowość takiej pracy, która jednocześnie wznosi efektywność I skuteczność na wyższy poziom, możliwa jest dzięki systemom rejestracji, przetwarzania, wizualizacji i raportowania danych.
Do tego dochodzi automatyzacja, która cześć prac pozwala przenieść na systemy informatyczne.
Co mnie zaskoczyło podczas zagłębiania się w istotę tego zagadnienia
Oto 4 główne rzeczy, które wywróciły do góry nogami moje dotychczasowy myślenie o cyfryzacji:
- Cyfryzacja wcale nie dotyczy informatyki, tylko sposobu patrzenia na pracę;
- Jednymi z największych przeszkód dla cyfryzacji są utarte praktyki i przyzwyczajenia szeroko rozumianego IT, oraz balast dotychczas wytworzonej infrastruktury informatycznej;
- Cyfryzacja wymaga masowego podniesienia wśród kadry kompetencji, rozumienia i kontrolowania procesów biznesowych, zarządzania danymi, oraz obsługi narzędzi, które to umożliwiają;
- Technologia do realizacji tych zadań jest już obecna i dostarczają ją między innymi Google i Microsoft, ale też i inne firmy, jednak co szokujące potencjał, który ona daje jest wykorzystywany w niewielkim stopniu, bo brakuje kompetencji rozumienia i kontrolowania procesów biznesowych oraz zarządzania danymi z punktu 3 powyżej.
Wniosek główny, który dla siebie wyciągnąłem jest taki, że rozpoczynanie cyfryzacji bez zadbania najpierw o uporządkowanie procesów i podniesienie kompetencji kadry jest w dużej mierze stratą czasu i energii, nie wspomnę już o pieniądzach.